Gdyby ciocia miała wąsy, to by wujkiem była…

Gdybanie- za to płaci się filozofom. W sumie przyjemna praca- zajmują się tym, co wszyscy i jeszcze na tym coś zarabiają. Niektórzy przechodzą do historii, niektórzy wpadają w histerię i inne zaburzenia psychiczne.

Gdybanie to rozpatrywanie możliwości, przed którymi się staje, bądź też stawało. Gdybaniu towarzyszą pytania pomocnicze, typu a co jeśli?: A jeśli się nie uda? A jeśli się uda? A gdyby potoczyło się inaczej? Co bym zrobił (a) w tej sytuacji teraz?

Gdybanie ma swoje racjonalne podstawy, jeśli odnosi się do czasu przyszłego. Ma na celu wizualizowanie sytuacji, rozpatrzenie wszelkich możliwych aspektów i konsekwencji. Gdybanie o przeszłości to zwyczajna głupota, która do niczego pozytywnego nie prowadzi. Człek nakręca się, nakręca, wpada w obsesję żalu popełnionych błędów i… w efekcie znów popełnia te same błędy. Nie dość, że nie idzie to przodu, jak natura przykazała, nie rozwija się, to wręcz pojawia się weń uwstecznienie.

Było, minęło. Widocznie tak miało się zdarzyć, widocznie tak miało zostać się potraktowanym. Ludzi się nie zmieni. Jedyną osobą, która może zmienić człowieka, jest on sam. I na tym polega życie- na życiu w punkcie czasoprzestrzeni, zwanym bliżej teraźniejszością, kukaniem w bliższą przyszłość i przede wszystkim na działaniu. Gdybanie nie jest żadną z tych czynności. Jest to na pewno jakieś zajęcie, jednak ma ono postać wirtualną.

Gdybanie jest pewnego rodzaju formą ochronną. Wywołuje je pewnego rodzaju lęk, żal i niepewność. Sama ta czynność na pewno nie zminimalizuje, a już tym bardziej nie wyeliminuje obaw. Wręcz je nasili, a nawet uczyni z nich formę dominującą nad egzystencją danej jednostki.

Kiedyś nie gdybałam- zaciskałam zęby i mimo kamieni we mnie lecących szłam do przodu. Do dzisiaj nie wiem, skąd miałam tyle siły. A gdy ten deszcz skalny ustał, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego pewne wydarzenia przytrafiły się akurat mnie. Jak bym teraz się zachowała? Kim byłabym teraz? Jak wyglądałoby moje życie? Lęk przed jutrem, coraz większy strach przed ludźmi, wyzwaniami, które niegdyś były moim życiem… Miałam swoje gdybanie… Blizny zostaną na zawsze- bo to doświadczenia. Żaden cepan ani inna maść ich już nie wyeliminuje. Najważniejsze, że nie bolą, został już tylko ślad… Wracam do działania- wraca radość życia 🙂