Plaża
Po złotych ziarnach słów
Stąpam niczym bryzy śpiew
Odbija się od mych stóp
Piana nadziei błękitna krew
Zagłusza fala delikatna
Uśpione krople wody słonej
Co spływają mi ukradkiem
Gdy radość w smutku tonie
Przypływ wspomnień rozrzuca muszelki
Marzenia dziecięce
Wczoraj jeszcze takie wielkie
Dzisiaj odrzucam
Ale zatęsknię
W sieci czasu co gna przed siebie
Łowię dzień wraz ze wschodem słońca
Gdzieś po środku czujność drzemie
By dopłynąć do końca