Nie bez kozery mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. Na dwa diametralnie różne bieguny siła grawitacji zdaje się działać ze zwielokrotnioną siłą…

 

Na pozór niemożliwe wydaje się połączenie ognia z wodą. Woda gasi płomienie, żar powoduje parowanie wody. Ale odrobina kreatywności- i wszystko staje się możliwe. A im bardziej pozornie nierealna dyfuzja, tym ciekawszy efekt. Woda nie musi być w końcu w stanie płynnym, a ogień nie musi oznaczać pożaru…

Ludzie mogą dobierać się na zasadzie podobieństw lub przeciwieństw. Ale z tym podobieństwem to jak z siłami Van der Waalsa w oddziaływaniach międzycząsteczkowych: są najsilniejsze w pewnych odległościach- zarówno w przypadku przybliżania, jak i oddalania się oddziaływanie to słabnie. Podobieństwa idealnie sprawdzają się w relacjach koleżeńskich, przyjacielskich, na stopie współpracy. Inaczej sprawa wygląda z tak zwanymi związkami. Tutaj podobieństwa zwiększają prawdopodobieństwo na wystąpienie szumów komunikacyjnych o różnych częstotliwościach.

Wyobraźmy sobie, że spotykają się dwa typowe salonowe lwy. Obydwoje lubią koncentrować na sobie swoją uwagę, lśnić w towarzystwie, być podziwianym. Na krótką metę doskonale się dogadują, ich audycje mentalne wysyłają te same fale. Z czasem jednak okazuje się, że te fale nie tyle są do siebie podobne, co identyczne, a przez to zaczynają się na siebie nachodzić. Ponieważ częstotliwości tych fal zmieniają się wraz z nastrojem, a że jedna pokrywa się z drugą, prędzej czy później występuje zwarcie. Instalacja do wymiany.

Inaczej sprawa się miewa, kiedy na skrzyżowaniu spotykają się dwie skrajności. Skrajny pedant zdaje się mieć niewiele wspólnego ze skrajnym bałaganiarzem, dusza towarzystwa na pozór też nie będzie miała o czym konwersować z odludkiem. I tutaj niespodzianka! Dwie skrajne jednostki są do siebie bardziej podobne niż dwa prawie takie same charaktery. Natężenie ich skrajności czyni ich jak najbardziej bliskimi. To jakby odkręcić wodę w kranie- najpierw gorącą, włożyć pod strumień na chwilę dłoń, potem zimną… Wrażenie jest identyczne! A przecież różnica temperatury skrajna…

Spotkanie dwóch frontów na ogół owocuje wyładowaniem elektrycznym. Stopniowo się mieszają ze sobą i oboje uzyskują optymalną temperaturę. Jedno uczy się od drugiego, co sprawia, że w ich codzienność nie wkradnie się monotonia- chociaż wyrównają do tego samego poziomu, to jednak w każdym pozostanie ta nuta indywidualności.

A dwa salonowe lwy? Wciąż ten sam smak, ta sama temperatura, ten sam kolor…